czwartek, 27 grudnia 2012

Wyrzut sumienia spowodowany obżarstwem jest straszny
ograniczam się jak mogę , tylko ryba i owoce
żal za grzechy , wczoraj nie padało . pobiegłem
mija już dobry tydzień od czasu jak robię PX-a
nie wiem czy to zbieg okoliczności , czy jestem wypoczęty ,
ale mam niesamowitą moc , nie zwalniam na podbiegach ,
wzmocniły mi się plecy i ramiona
nogi super
pobiegłem sobie 12 km i okazało się za mało i dołożyłem sobie jeszcze trzy
teren był ciężki , błoto , glajda

nie był bym sobą gdybym czegoś nie zawalił ,
przez święta nie ćwiczyłem .....
dzisiaj powrót

i znowu mentalnie mi się poprzestawiało , założenia na najbliższy sezon będą inne
niż w minionym
rzadziej a dłużej
myslę o zawodach , bo treningi są oczywiste , muszę w końcu dobić do grupy i regularnie biegać z nimi trzydziestki ,
chciałem w nadchodzącym roku zrobić jeden maraton , ale obawiam się że nic z tego nie będzie i będą pewnie ze trzy :P

wtorek, 18 grudnia 2012

P90X :))


Powaznie wziąłem się za PX-a
tak od poniedziałku ,wsześniej miałem taki program wprowadzający .
W poniedziałek zrobiłem plecy i brzuch.
Na filmie jest dużo pompek , instruktor robi po 40 , ja niestety maksymalnie 10 razy , ale staram się utrzymać tą ilość w powtórzeniach .
dałem radę . Później był osobny program 15 min na brzuch , odpadłem niestety po 10 min .
bardzo ciężko ....
są tez podciągania na drążku , nie mam drążka wiec robie przysiady i takie tam , strach jak kupię drążek

wtorek

We wtorek miało byc lekko , takie jest założenie , tak mi się wydaje , co drugi dzień robisz siłę , co drugi dzień kardio . We wtorek są podskoki czyli plyometrics. z rozgrzewką równe 60 min .
Faktycznie podskoki . Odpadłem po 40 min .....
Starałem się robić co instruktor .
pociłem się strasznie , nie tak jak podczas biegania
 jutro czekają mnie ręce i znowu brzuch
Ręce robiłem sobie w zeszłym tygodniu jak dojechały hantle . Zrobiłem cały program ale do teraz mnie bolą przedramiona i bicepsy ....

mam nadzieję że poprzeczka nie wisi za wysoko ..


sobota, 15 grudnia 2012

Finito !

Wigilijne spotkanie w Rakowni przyniosło miłe chwile. niestety nie było wszystkich bo na przykład Kaśka pojechała biegać po ciemku w Kaliszu , część nie mogła przyjść , a część się najnormalniej w życiu wypięła.
Stowarzyszenie stanęło na wysokości zadania , stoły były pięknie przystrojone i nawet kolendy leciały w tle .
Pojawiły się nowe twarze i bardzo dobrze bo jak stwierdził Romek , średnia wieku przynajmniej spadnie :)
i będziemy mogli obstawiać młodsze kategorie :p

Uwaga
Rakownia przebiegła łącznie w biegach organizowanych 1500 km !!!
A jeszcze jest Kasia i Kalisz i bieganie sylwestrowe . Byliśmy nawet w Londynie i Berlinie . brawo !
I jak szybko Zbyszek obliczył stosunek biegających do nie biegających w Rakowni  jest 1:50 :))

Arleta , kierowniczka Biegu Weteranów w Mur.Goslinie oznajmiła , ze nie będzie zmiany trasy biegu choć ostatnio takie były plany .
Trudno mi sie odnieść do tego , nigdy nie biegłem w tym biegu , ale w tym roku będzie mój debiut .
W maju kończę już 35 lat .... eh

Wielki ukłon w stronę Romka który jest inicjatorem tego spotkania . Mam nadzieję że stanie się to juz co roczną tradycją i dalej będziemy się rozwijać w tym naszym bieganiu, bo cały ten internet nie zastąpi spotkania na z doswiadczonymi biegaczami , którzy z radością dzielą się swoją wiedzą , przekazują wskazówki i wspierają . Brawo tez dla młodzieży której się chce !

Życzę wszystkim wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech ten przyszły rok będzie równie udany jak ten .
Do zobaczenia na trasie !




czwartek, 6 grudnia 2012

Ambicjuszu ! pora na gimnastykę !

w związu że od rana pilnuje juniora , nici z zajęć na świeżym powietrzu .
zabrałem się za ćwiczenia w domu , program px90
wczoraj był pierwszy dzień, dzisiaj drugi
jutro mnie zabiorą na wyciąg

robie połowę  z połowy co jest na filmie , nie mam konkretnych hantli tylko takie po 1.5kg

czuję się jak po pierwszym halfie w Pile :)

SKS - kurna

wtorek, 4 grudnia 2012

zima

Dzisiaj spadł pierwszy śnieg !
Jest pięknie !

Skończyły się zjazdy na uczelni , do końca roku mam spokój .
W końcu się się wyleczyłem .

REDY STEADY GO !!!

środa, 21 listopada 2012

miej wątpliwość

Przychodzi baba do lekarza.
oblepiona cała muchami 
-Co pani dolega?
-Panie doktorze, zostałam zmuszona....


Taa kawał ma wąsy do kolan 

też jestem zmuszony , dacie wiarę że cały czas choruję , czarny listopad (?), 
zapalenie gardła, oskrzeli,teraz znowu gardła 
obeszły mnie dwa biegi , nie żeby mi jakoś super zależało , ale kurde zapłaciłem za nie 

lipa trochę , pilnie obserwuję wagę ale na szczęście nic się nie zmienia , nie wiem jak z kondycją będzie , żeby mnie nie opuściła tylko 

Wiara w pronację i supinację .
Rzecz względna . 
Nie wiem czy w moich butach , zniszczonych juz całym sezonem ,jest jeszcze choć coś ze stabilizacji . 
Biegłem maraton prawie pięć godzin , stopy mnie nie bolały , stawy też tylko duży palec sobie odbiłem , właściwie to paznokieć , kolor zmienił . 
czy na to ma wpływ amortyzacja,stabilizacja, czy po prostu wielkość buta ?
Byłem na Kanałowej jak kupowałem buty , było niby badanie , teraz patrzę trochę przez palce na to wszystko . 
może takie badania powinni przeprowadzac lekarze, w jakimś instytucie , klinice. 
Jakie uprawnienia ma sprzedawca, bieżnia, komputer czy są to rzeczy przeznaczone do pomocy w ustaleniu diagnozy?
A co będzie jak gdzieś jest błąd , jak z uporem będę  kupował buty z pronacją ,a w rzeczywistości mam supinację , tylko sprzedawca się kropnął ?
Nabawię się kontuzji i do kogo potem kierowac pretensję , pewnie do samego siebie , za naiwność i głupotę 

czy ktoś ma podobne wątpliwości , czy ktoś jest ortopedą , czy ktoś napisze czy to wszystko jest wiarygodne , czy tylko marketing ?

chcę kupić nowe buty 

sobota, 27 października 2012

charytatywnie w niedzielę

czas jesieni , i to późnej ,
nosa nie wytykam z domu , odkąd ukończyłem maraton słabo z tym moim bieganiem ,
borykam się z notorycznym przeziębieniem , które na pewno jest  skutkiem biegu w poznaniu ,

skutki maratonu , chodzi o dolegliwości fizyczne minęły nad podziw szybko , we wtorek poszedłem się rozruszać na 20 min a już we czwartek równa godzina biegu , no a w piątek udałem się do lekarza ....

dzisiaj mam żal za grzechy , na jutro zaplanowałem zadość uczynienie , ziomek z lasu organizuje bieg charytatywny w intencji innego ziomka co na główkę skoczył niefortunnie ....

powinienem iść

pobiegać chociaż godzinę

zapisałem się do kościana , został jeszcze tydzień , brak motywacji aby w jakikolwiek sposób przygotować się do tego biegu , czy już tak będzie ?
czy to przez maraton ? czy dlatego że sezon biegowy się kończy , /
czy przez jesień ?
wróciłem do biegania z mp 3 ką , szukam , szukam, szukam w necie jakiegoś energetycznego grania
żeby mnie pobudzić , nakręcić puki co znalazłem My Riot ,
może jakaś sugestia?
 wpisalem się na listę na bieg niepodległości w Obornikach , zajebisty medal i koszulka
Nie , nie biegam dla medali , raczej dla koszulek i to nie technicznych .
nie , biegam bo mi to w krew weszło

poniedziałek, 15 października 2012

Poznań maraton 2012

Poniedziałek .
Nie lubię poniedziałków .
Dzień pierwszy po pierwszym maratonie .
Ukończyłem .
Tak .
Satysfakcja - 80% dlaczego ?
Bo nie było 4:30
Dobrze że było 4:58.
Król Maraton pokazał mi szkołę.
Pierwsze pół było idealne , jak skowronek , brawie ćwierkałem .
Miałem dopalacze w kieszeniach , izotoników było na litry , czekolady , bananów w bród .
Później wydaję mi się że wyszedł brak przygotowania,właściwie to brak obiegania ,ogrania, praktyki ?

Jaszcze było fajnie w Antoninku . Jeszcze .
czym jest ściana, czym jest kryzys , do teraz nie wiem
czy ścianą jest powolne opadanie z sił czy jest to kryzys?
gasłem jak znicz w zaduszki ,
30 km, jeszcze tu nigdy nie byłem ,
trzydziestka była do przyjęcia chyba dlatego że było z górki .
Nowe Zawady , początek końca . od tego momentu już bieganie nie sprawiało mi przyjemności
szedłem , starałem się , wierzcie mi
Serbska , Najświętsza Panienko , jaka góra , niekończąca się

A tak sobie marzyłem ostatnio, że jak pobiegnę już ten  jeden maraton , to później ten w Gorcach .
kocham te góry

Serbska , jak ja jej nienawidzę .
Tam mnie złapał pierwszy skurcz , kuźwa akurat w momencie jak przybijałem piątkę z kumplem z roboty ..

Dlaczego się dalej biegnie?
jak nogi nie niosą, jak nie ma siły, jak do mety jeszcze 10 km , ten sztuczny uśmiech , że wszystko OK .
Piątki z dzieciakami .

Biegłem bo wstyd było zrezygnować , bo za daleko zabrnąłem , bo to tylko 10 km , przecież na dyszkę to nie warto iść na trening, bo ci wszyscy ludzie wyszli mnie oglądać , bo inni też walczą , też się nie poddają .

Na alejach , myślałem że to nie ma końca , ale co ciekawe stopień zmęczenia się nie pogłębiał , nie czułem się ani gorzej ani lepiej , na moście dworcowym dogonił  mnie balonik z 5:00
Nie dam się !
Nie dałem .
Na mecie się prawie rozryczałem . Z emocji , z ulgi , ze szczęścia , ze względu na tych wszystkich kibiców, za to że dałem radę , że dobiegłem cały i zdrowy .

Pierwszy maraton ukończony . Czy będą kolejne?
pewnie tak , czy będą ukończone czy zaliczone ?
Chciałbym je przeżywać jak ten pierwszy , cały czas od nowa .
Myślę, że dokonałem czegoś wielkiego , szczególnie dla mnie , czegoś co pozwala być dumnym z siebie.

Wpis ten dedykuję biegaczowi , któremu nie dane było ukończyć tego biegu .
Mam nadzieję , że jest równie szczęśliwy tam na górze jak ja tu na dole .



czwartek, 11 października 2012

4:30

końcowe odliczanie nastapiło , już w ten weekend wystartuje w najważniejszym biegu sezonu

teraz tego nie czuję

nic nie zrobiłem w tym tygodniu , mam tylko dobre chęci i dobre słowo od kolegi biegacza  ,

od dzisiaj zaczynam dietę wysoko kaloryczną , ugotowałem makaron , i jutro i pojutrze

cały tydzień prawie nic nie jadłem , ani magnezu , ani witamin , tyko kawa , kawa

wiem że do dupy , ale cóż

ustawie się chyba 4:30

sam nie wiem , no bo jak skąd , 42 km jasna cholera

wszędzie w necie na stronach tematycznych o poznaniu piszą , o stolicy tak nie było

wszyscy wkoło jarają się jakimś Jurkiem , ja nie wiem czy jeszcze za mało czytam ,czy jestem za młody , albo za stary , ale kuźwa kto to jest ten gość ?

Skarżyńskiego znam , Szosta, Dartha Vadera  też ale Jurka to sorry

no zobaczymy , generalnie się czuję że bedzie minimalne założenie to zamknąć sie w pięciu godzinach ,

teoria wskazuje na 4:30 ,ale praktyka .....

heh dobry motyw był na połówce w Mur Goslinie , jeden się odłączył z biegu i na browara wskoczył do sklepu , taki izotonik i tak trzymać

do zobaczenia na trasie , staruje z końca w koszulce Dar szpiku , w czapce w moro , zapraszam na wspólne bieganie , bo samemu tak te 5 godzin może się dłużyć :)




czwartek, 4 października 2012

Ostatnia niedziela !

Poznań , tam się wychowałem .Jedna babcia na dolnym Łazarzu ,a druga na górnym .
Wakacje na arenie .
Poznań maraton czyli normalnie mam fefry .
Im bliżej tym gorzej . Świadomość nie wykonania planu mnie dobija .
Nic w życiu nie przybiegłem powyżej 22 kaemów . Jak ma nagle zrobić 42 ???

W tv leciał program o maratonie w Bostonie , ludzie strasznie to przeżywają .
Wiadomo .
Też przeżywam , zaplanowałem sobie wolne w pracy na nastEpny dzień . Chyba się upije jak ukończe , zresztą jak nie to też coś chlapne . Trzymam się planu .

Czemu tak się martwię? Pogodą ?Wiatrem ? Że sie obale podrodze ?
W końcu miasto rodzinne , nie raz leżałem .
Wiatr będzie najgorszy , a jak jeszcze mrzawka to ja dziękuję . I co w ortalionie mam biec , w worku jakimś?

Chcę aby wszystkie wątpliwości minęły w następną niedzielę , że będzie ładnie że słoneczko mi zaświeci ,
że mnie nic nie będzie boleć, że niczego nie zapomnę , że fizycznie dam radę i głowa nie zawiedzie, że fantazja będzie poskromiona, żadnych obtarć i kamieni w bucie,to ma być święto , moje święto , mój dzień i moje pierwsze 42km !

Później , pamiętaj Katorżnik , Rzeźnik, Kaliska Setka , Mont Blanc, K2, London Maraton ,New York Maraton , Sahara Maraton , North Pole Maraton, Czomolungma  aaa i II Majówka Biegowa w Rakowni .


 Pamiętam ten napis :
ZAKAZ WCHODZENIA NA PRZYPORY

Przecież tego nikt nie przestrzegał i szkoda że już nie ma Energetyka :(




czwartek, 27 września 2012

Dzień świra

"....pośród ogrodu ta królewska para...."

Bieda z nadzą , od biegania w Zbaszyniu nie trenowalem wcale . Normalnie mi się nie chce .
Pogoda taka nie najlepsza , zimno sie dzisiaj zrobiło i deszcz gnoji .
wieje jak by się ktoś powiesił
Starszy ogr poszedł w koncu do przedszkola .
To dobrze , bo chatę roznosił i brata tłucze , który zresztą też jest bez winy
Maraton za pasem a ja jeszcze 30 tki nie zrobiłem , i coś mi mówi że nic z tego nie bedzie
W sobote do szkoły jadę i w niedziele też .Cały dzień mnie nie będzie .
Zostaje mi jeszcze przyszły weekend , ale czy ja wiem czy warto ....na dwa tyg przed poznaniem jeszcze takie długie wybiegania robić ?
dzisiaj czwartek a mnie jeszcze nogi bolą po niedzieli .
Nawet na grzyby mi się nie chce iść .
Chyba mnie jakaś jesienna depresja łapie , niech słońce wyjrzy i przestanie padać do cholery !

dzień jest za krótki , to też mnie dobija , i to błoto wkoło, dżizus kurwa

A+B mam nadzieję że też C

Wczoraj to złatwiłem w końcu .
Jak się zdeklarowałem biegać w Drużynie Szpiku, to trzeba to pociągnąć do końca .
Więc pojechałem na Marcelińską wypełniłem formularz , oddałem krew , wypiłem kawę .
I wiecie co , to nic nie boli !
Zajmuję tylko godzinę!
A jaka radość
Centralny Rejestr Niespokrewnionych Potencjalnych Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej

Kurczę zrobiłem to dla wszystkich dzieciaków , swoich i tych cudzych :)




wtorek, 25 września 2012

Klasa światowa, czyli jestem zajebisty !

Myśleć pozytywnie.
Dzień wcześniej było Tomasza .
Kurde jakie poświęcenie , rano przecież jadę .
Zimno jak diabli , ale nie pada , chociaż coś .
Jedziemy we dwoje , ja i Romek . Romek jest gaduła , dużo mówi , ale dobrze że na temat ,droga się nie dłuży . Po drodze Jastrzebsko . Jakie piękne lasy . Słychać jak grzyby rosną .
U siebie jak biegam teraz to ni w ząb nie mogę się skupić . Wszędzie grzyby widzę i te treningi to raczej wypoczynek na świeżym powietrzu niż bieganie .

Wiem że kilometraż w nogach mały , ale Romek mówi żeby pociągnąć , że do maratonu jeszcze trzy tygodnie, że się zregeneruję .
Dobrze , zgoda, ładna pogoda, chłodno , sprzyja.
A tak chciałem wypróbować nowy zegarek co od siostry dostałem , taki z interwałami .
Ustawiłem go sobie na 4 min biegu i minuta przerwy . '
Nic z tego , po starcie włączyłem wszystko , ale pieprzyć to  , biegnę .

Trochę mnie strach obleciał przy pierwszym wodopoju . Czułem się bardzo dobrze , wręcz za dobrze .
Zrobiłem sobie dwie przerwy , bardziej ze strachu że padnę później niż z tego że musiałem .
Na czas wcale nie patrzyłem . Kilometry mijały mi bardzo szybko , czułem że zapierdzielam .

Odważyłem się spojrzeć na czas na 10 km . OMG 56 min !!!

Uwolniły się endorfiny ,normalnie to czułem .
We Wsi Zbąskiej trochę dostałem po dupie na górkach , ale dalej było gładko i lekko w dół .
Po 15 km zaczęła się szarpanina. Pomału opadałem z sił. Zabrałem do Zbąszynia żel , aby wypróbować przed maratonem , ale idiota zostawił go w plecaku na mecie . . .

Ostatnia prosta myslałem że się nie skończy .

Wpadłem z wynikiem 2:02:02 na metę!!!


Poprawiłem się o 13 minut , ładny progres , co?
Teraz jak siedzę i piszę to wiem że dałbym radę jeszcze szybciej !

Nie planuję już w tym roku połówek , chciałem przebiec maraton i dać sobie spokój,
Ale znowu Romek , Romek namawia na Kościan .

piątek, 14 września 2012

Przedszkole dużo ułatwia

No nareszcie , dziecko poszło do przedszkola , jedno
Drugi siedzi z ojcem do południa
Chodzimy do lasu , grzyby zaczynają wyłazić .
Odbieramy starsze w przedszkola , już tydzień chodzi
Ładnie maluje , rysunki do domu przynosi , wszystko przynosi ,
zarazę przyniosło , w końcu już tydzień minął ...
Młodszy dundle do pasa i kaszel jak gruźlik , gorączka , pełen zestaw
Starsze jak by paczkę fajek dziennie jarało .
Rodzinny się zna .Zaraz daje antybiotyk .
Rozmieszałem podałem łyżeczką i mały się spawiował ,
drugie podejście , jak gęsi prosto do gardła
paw jeszcze większy
rodzinny się nie nauczy , ojciec też nie, matka wróciła z pracy i mały przyjął lekarstwo
:/
Też poszedłem do lekarza , i mówie że cholera w domu . głowa boli i gardło , że nie mogę się rozłożyć, że maraton
Dostałem ten  antybiotyk ....
A miałem iść na grzyby z sąsiadem i wódką o smaku gruszki

Nic , poczekam trochę , wytrzymam

Przy okazji kupiłem w aptece , coś na kształt batonu , albo żelu
źródło :doz.pl

człowiek na forum polecił, że on bierze i dobre ,że z normalnymi batonami to strach , późno na eksperyment 
nie chce w spodenki  na maratonie narobić , całą wazelinę szlag weźmie 
jedno zaraz w aucie zjadłem 
miód nie jest słodki 
organizm ładnie przyjął , przydało by się popić , czymś neutralnym ,wodą nie colą 

Od niedzieli nie trenowałem , opiekę sprawuję tak już teraz będzie . 
a za tydzień garmażerka w Zbąszyniu 

pozdrawiam 



czwartek, 13 września 2012

Łabąbek

Kolejny przystanek
Zbąszyń
Kiedyś tam byłem na wakacjach , fajne klimaty , jezioro , ryby , jakiś kolejowy ośrodek

Teraz półmaraton , następny etap przez poznańskim maratonem , to już ostatni akcent .
Później już tylko regeneracja ,
Mam nadzieję że pogoda dopisze , jadę do Zbąszynia z mentorem - Romkiem
no i zabieram osobistego fotoreportera , któremu reka nie zadrży :)

Walka , walka o zyciówkę !!!!
No ale podobna trasa nie sprzyja

Jadł ktoś pieczonego łabędzia ?

Pozdrowienia dla czytelniczek ;)

poniedziałek, 10 września 2012

Piła Tango

dziewiąty wrzesień Piła półmaraton

pobudka o 6 45
śniadanie makaron , kawa
wyjazd po Damiana 7 45
dojazd po Basię o 8 00
kierunek Piła

mgła jak cholera
wciąż i wciąż , termometr pokazuje 13 stopni

a na miejscu ....
tada !!

jak latem . sloneczko , przejrzyście , pieknie i coraz cieplej
zaparkowałem w centrum (nie wiem czy Piła ma centrum), poprawka , zaparkowałem nie daleko szkoły gdzie wydają pakiety

Zawsze tak jest do mojego nazwiska jest największa kolejka , chociaż może do numeru ...., jak kurde do numeru ?
koszulek nie było w rozmiarze jak chciałem , typowe
tak jak w Grodzisku nie było typowych szlafroków

-Nie ma . Nie ma . Nie ma ....
- A co jest ?
-Ja jestem !!

Przebraliśmy się w aucie , w centrum (?),
nie wiem jak to jest ale tylko raz korzystałem z szatni . O nie ! Dwa razy . Raz w Kościenie i raz w Trzemesznie , ale to na koniec . Szatnie gości , dobrze pamiętam , a może gospodarzy , zamroczony byłem ... ale błoto było na podłodze , tego jestem pewny


Poszliśmy na metę ,
poszliśmy na start
po drodze spotkałem samolot i koleżankę z pracy
Rozgrzewka w parku .


Nie wiem do końca na co liczyłem przed startem . na złamanie dwóch godzin , czy trening przed maratonem poznańskim , trzynastym zresztą ,
byłem umówiony z kolesiem z forum , z Marcinem

a jednak się zjawił , tak jak uprzedzał w koszulce maniaców ,
podszedłem, grzecznie się przedstawiłem , ą, ę
-Jaki plan ?
A właśnie , w zeszłym miesiącu kupiłem książkę Galloweya o maratonie . Tak mi przypasiła , że zacząłem stosować jego styl . Kolega Marcin też polubił jego styl i tak się zgadaliśmy .
Mieliśmy iść minutę i biec cztery , ale Maniac jest po kontuzji zdecydował 1 na  3 . I bardzo dobrze .
Wystartowaliśmy jako ostatni .
Dobrze że chłop miał taki duży zegarek co liczył mu te przerwy minuta na trzy bo na moim stoperze bym się nie doliczył , a już po 10 km na pewno .
Szliśmy sobie ten nasz półmaraton czasem biegliśmy i o dziwo , to było niesamowite , pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłem , uwaga, WYPRZEDZAŁEM ...

Było cudownie , tępo pozwalało na swobodną konwersację , brak zmęczenie , dzieci rzucały płatki kwiatów pod nogi , starsze dziewczyny rzucały biustonosze , przybijałem piątki, podawano nam napoje do picia  było ekstra !
Ta sielanka trwała do 15 km , czułem że mogę góry przenosić , podziękowałem Marcinowi i pobiegałem dalej sam , zmieniając taktykę na 1/4 .
dalej wyprzedzałem, to było niesamowite
Starałem się .
Na finiszu trochę przesadziłem , na mecie zakręciło mi się w głowie i musiałem sobie przysiąść .
Niestety Damiana nie dogoniłem , koleś okazał się za dobry , połówkę zrobił 2:02 ja przebiegłem w 2:15 są to czasy netto Basia przebiegła w 2:18 a Marcin w 2:16



epilog

naprawdę super , polecam , dla wszystkich którzy nie wierzą w swoje siły , polecam , dzisiaj jest poniedziałek , nie odczuwam żadnych niedyspozycji mięśniowych , nie jestem typem wyczynowca ,
Wystartuje w maratonie i będzie to wyglądało jak w Pile , Marcin na pewno też pobiegnie .
Zapraszam wszystkich chętnych, niezdecydowanych na wspólne pokonanie 42km w Poznaniu

pozdrawiam






niedziela, 2 września 2012

Jeszcze tydzień

witaj szkoło !
e nie

Za tydzień połówka w Pile . Dzisiaj było lajtowo 12 km albo 13 te wybiegania są niepoliczalne .
pewnie przebiegne jeszcze we wtorek jakąś dyszke na spokojnie , ale mysle że już starczy .
nie chce zerwać , ani nadwyrężyć sobie niczego
mam nadzieje że w Pile bedzie dobrze , tam rozpocząłem swoje bieganie , tam myslałem ze zdechne .
No , teraz czuje będzie klasowo, epicko, legendarnie ....skoro w zeszłym roku mialem 2;40 czy jakoś tak , to w tym mam cichą nadzieję zrobić dwie godziny ,
heh , czuje ze pogoda dopisze , ciepło bedzie do piatku a potem zapewnie się ochłodzi :)
niektórym sie w Pile nie podoba , a ja ją uwielbiam , tak jak Grabaż ;)


do zobaczenia na trasie :)


PIŁA !




czwartek, 30 sierpnia 2012

raz bliżej raz dalej spadło

podejście do tematu przebięgnięcia maratonu to nie taka łatwa sprawa.
im czlowiek wiecej czyta tym wieksze ma watpliwosci
przeczytalem dwie ksiazki o maratonie , mase artukułów i felietonów ale wcale nie jestem mądrzejsze
Tim Robins(?)  pisze ze trzeba wszystko podporządkować treningom , natomiast Gallowey ma inne podejście
Bliża jest  mi filozofii Jeffa , koles pojał o co chodzi , jak sam pisze ogarnał sie dopiero po dwudziestym maratonie .
ja nie przebigłem żadnego i nie mogę sie wypowiadać , co prawda zapisałem się do poznania , ale jeszcze się  waham z opłatą , bo to już bedze gwóźdz do trumny .
Nie wiem jak to bedzie , teraz mamy początek wrzesnia zostało mało czasu prochu już nie wymyslę .
najdalej pobiegłem 22 km w życiu , zostaje start w Pile i jakieś bieganie po lesie ... nie wiem , nie wiem
Gallowey tez pisze że trzeba biegac min 32 km a najlepeij 42 .....

a może tak naprawę maraton biegniemy w głowie / pewnie po części tak
moje nastawienie ma słabe fundamenty , za dużo niewiadomych , za mało kilometrów , za mały przebieg biegam niby od dobrego  roku a kurcze boję sie

z drugiej strony kto nie ryzykuje w Rawiczu nie siedzi :)




środa, 29 sierpnia 2012

Wizja I Misja

Czysta forma.
Sport.
w zgodzie ze samym sobą , naturalne bieganie , naturalne zachowanie ,systematyka , wszystko dla zdrowia , dla lepszego samopoczucia i hartu ducha .
Prawda nie choruje, przestałem , a pracuje w karporacji gdzie jest 1000 osób i każdy kaszle , kicha, prycha.
Mnie omija.
Trzy razy w tygodniu , mam ochotę na więcej , powstrzymuje się
suplementy ?
nie wiem , ja nie chce , nie potzrebuje ,
potrafisz się obejść bez tego , bez stabilizacji, amortyzacji, bielizny termicznej,koszulki,termicznej,batonu,żelu,wysoko gatunkowych protein,izolatu białka mlekowego (!), bez całej tej chemii , bez lansu , bez nowych ciuszków, ("już jest nowy nimbus tylko 599!!!, już są nowe nike musisz je mieć zaledwie 499!!!!), już lecę , do sklepu , nie, nie do sklepu , w internecie kupie bedzie taniej, a potem zdjęcie sobie zrobie na FB sobie wkleje , lubie to, lubie tamto , mnie lubią , ma 500 znajomych , a ilu znasz tak naprawdę ?
endomondo,czyli smartfon może być pulsometr z GPS, powinien być bidon, pas,opaska,na głowę na rękę do telefonu,portfel z dokumentami , kluczyki bo przecież na bieganie trzeba dojechać , żele, batony ,okulary najlepiej z wymiennymi szkłami (w razie załamania pogody), getry o nie teraz to się inaczej nazywa, nawet odkryłem że są inne ciuchy na trening i inne na starty (...), czipy, krokomierze, mi coach, nike coś tam  hm chyba wszystko
nie , bieganie nie jest tanim sportem dla mas, jest tanie dla wybranych
dla tych co chcą , dla tych co czują i wierzą że robią coś dla SIEBIE

ja nie mówie że jestem święty Tomasz , ja zwracam uwagę jak jest , nie chce tego , wszedzie tylko wyścig ,
nie mogę ogarnąć jak ludzie biegali kilka lat temu , w dresach , kreszach, butach bez amortyzacji, na stoper,
(pamiętam jak biegaliśmy w klubie po bieżni , trochę mocno powiedziane , po żuzlu co któreś tem kółko trener nas łapał przykładał dwa palce do tętnicy szyjnej czekał 15 sec i mówił : -Zwolnij !
albo :-Przyśpiesz !
Na Posnani na Wilczaku to było  , może ktoś pamięta
Ogarniacie to ?
Mam wrażenie że jak teraz starujesz w bawełnie to patrzą na ciebie jak na UFO !
-Koszulka bawełniana .... a czekaj ,czekaj pamiętam mój ojciec w czymś takim biagal ..

HELOŁ

przecież kiedyś biegano w sandałach !

Pewnie że te czasy nie wrócą , pewnie że się nic nie zmieni, ale  jest na tym kasa i to się liczy .
Zbliża się jesień , kupcie sobie buffa , ładnie leży i jest na topie , chroni przed ciepłem i przez zimnem (!)
Kupiłem go w zeszłym roku , bieganie w szalu jest bardzo niekomfortowe .

Wiem ,wiem, miałem na początku wiksy strasznie, parcie na szkło , mam koszulke techniczną, buty new balance i buffa , ale to było na początku .

Może się gdzieś zatrzymałem , może się zgubiłem, może to znajomi, a może że ja tak w tym lesie sam biegam  ,nie wiem , ale mi nie pasuje to wszystko do biegania jako najprostrzej formy wypoczynku , czy o to chodzi w truchtaniu ?




wtorek, 28 sierpnia 2012

"Pompa,pompa, nie ma lipy "- Burnejka :)

Największą porażkę poniosłem w MOgilnie .

To że mam nadwagę nie pomaga biegać w upały , szczególnie na otwartej przestrzeni.
Były to najcięższe 21km w karierze .
Nie było tam za grosz przyjemności , relaksu, radości ...
Było za to masakryczne zmęczenie, masa potu, ból głowy, brak wody, dużżżżo słońca,
Na końcu biegłem jak paralityk ...

Tamten półmaraton tak mi się dał we znaki , że chciałem rzucić bieganie w imprezach .
W tamtym biegu zaczęły się moje problemy ze skurczami , które trwają aż do dziś .
Zazwyczaj przy 15 km już się nie nadaję do biegu , eliminują mnie nieznośne skurcze w łydkach ....

ale powiem wam że MOgilnie czas się zatrzymał, :)


środa, 22 sierpnia 2012

POZNAŃ KNOW HOW


no a jak ?
jako rodowity poznaniak , trzeba spełnić swój patriotyczny obowiązek
start numer dwa w tym sezonie , płonne nadzieje na złamanie dwóch godzin , no ewentualnie w okolicach tego
ale nie spinałem się ,nie miałem presji wyniku
zacząłem z wysokiego C razem z ekipą na godzinę pięćdziesiąt
tak było dobrze że na pierwszej piątce przeszedłem w marsz .....
ogarnąłem się trochę i zacząłem utrzymywać równe tempo , na hetmańskiej było zimno , super że wziąłem bluzę , przy AWF ie ją przeklinałem ..
Ładnie dawałem radę do polibudy , a potem jak by piorun strzelił , zabrakło mi sił, wydolnościowo było OK ale nie było pary
znowu Gallowey ....
jejku a na mecie rodzina ....
Finisz miałem mam nadzieje ładny dla oka ,
usiadłem sobie bo myslałem że zemdleję
2:16 i tak jestem zadowolony
Cóż jak na moje mozliwości uważam że w Poznaniu pokazałem klasę !
najlepszy wynik w tym sezonie !

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

SMALEC I OGÓR


zupełnie inaczej to wyglądało niż w Pile , chodzi o całą atmosferę, wiadomo było bardzo zimno , i wogle  co za pomysł aby start był gdzie indziej niż biuro zawodów ...
bieg był mniejszy ,znajomi którzy mnie zabrali ze sobą Ci od opłatka , już biegali wcześniej w Trzemesznie , Romek był mi przewodnikiem
ubrałem się jak niedźwiedź ,  podkoszuka , koszulka, bluza, i jeszcze jedna bluza , rękawice z polaru i czapa na łepetyne i dwie pary spodni
w Koscianie i Trzemesznie strasznie wierzyłem w dobroczynne właściwości maści Bengay ,
pamiętając moje problemy z mięśniami piszczelowymi z zapamiętaniem smarowałem się ową maścią
Teraz z perspektywy czasu uważam , że to takie bardziej placebo było , nie używam teraz i nie czuje jej braku , mięśnie nie bolą już tak jak dawniej ;)
faktycznie najlepsze jest kilkuminutowe rozciąganie i schłodzenie po biegu , to mi wystarcza
no ale pojawiły się inne problemy , ale o tym kiedy indziej
rozgrzewka była krótka , mała przebErzka tam i nazad , trochę rozciągania
start
oczywiście w starym stylu przegrzał się ;(
po 5 km ściągnąłem rękawice i czape , bluze rozpiąłem
ale muszę sie pochwalić że po słabo przepracowanej zimie wynik był lepszy niż mogło się mi wydawać
15km przebiegłem równo w 1,5 godz
i nie byłem taki wypompowany jak na pólmaratonie a dystans przecież podobny
parowało ze mnie jak ze starej kobyły
wrócilismy do Trzemeszna , do hali , rozdanie nagród , losowanie ,
tak kameralnie , strasznie mi się podobalo ,Uważam tą impreze za nr jeden w tym sezonie 

niedziela, 12 sierpnia 2012

NIEDZIELA


jesteśmy wielcy , dzisiaj po raz pierwszy pokonaliśmy magiczną barierę ,
jeszcze na początku kiedy z Damianem rozpoczynaliśmy treningi ja biegałem maksymalnie 10km .
Damian biegał ledwo 5 km .
W tym czasie zrobiliśmy wspólnie jeden półmaraton w Tarnowie .
A dzisiaj moi drodzy w niedziele , zrobiliśmy sobie spokojne wybieganie .
Przebiegliśmy 22km !!!

Szampan i kawior dla wszystkich ;)))

czwartek, 9 sierpnia 2012

ZIMA


nie pamiętam aby był śnieg, nie w jakiś zatrwarzających ilościach, nie pamiętam też aby był mróz,
przynajmniej w grudniu i styczniu
to straszne że siedząc w ten lipcowy dzień nie pamiętam jaka była zima...
wiem że biagałem w mrozie, tak koło zera , wiem że było ciemno , no właśnie
mieszkanie na wsi jest fajne ale latem , zimą jest bez przerwy ciemno , nie ma lamp ,asfaltu  i chodników , latają za ta zwierzaki , dziki sarny i zające
dzik po ciemku to jest to
aaa
pamiętam moje wysiłki , zostały dostrzeżone przez lokalną brać biegającą ,
kolego Romek którego wcześniej spotkałem (ten co tak zapierdzielał) zaprosił mnie na spotkanie opłatkowe , które odbyło sie
w Ośrodku Kultury w Murowanej Goślinie (taki wieczorek zapoznawczy tylko bez alko i potańcówy ).
byłem bardzo dumny z siebie
i nagle okazało się że w Rakowni jest co najmniej siedmiu aktywny biegaczy
(aktywnych mam na myśli biorących udział w biegach ulicznych)
i drugie tyle w Murowanej Goślinie , jeden triatlonista i jeden ultras

No , ale zimę trzeba pożegnać i wybraliśmy się już wspólnie na Bieg Zimowy do Trzemeszna
jak jechaliśmy autem to termometr pokazywał -23®C ....

piątek, 3 sierpnia 2012

KOŚCIAN


Potem nie wiem chyba był z tydzień przerwy , i nieśmiałe próby dalszego treningu.
Trudno pisać w moim przypadku o  jakimkolwiek treningu , zawsze jak zabierałem sie za robienie jakiegoś planu coś powstrzymywało mnie aby go realizować ,  choroba dzieci , praca na zmianę , nadgodziny , zamiłowanie do grila , wyjazd na ryby ...
nadal wracałem do moich starych butów tylko z takiego powodu że tych nowych było mi po prostu żal
jednak nieustanie powracający ból piszczeli kierował mnie w stronę nowych
potrzebowałem wyzwań , musiałem mieć motywację , zapisałem się do Kościana
nie byłem już takim zapaleńcem jak przed Piłą , od siostry dostałem pulsometr ,aby lepiej
kontrolować swoje postępy w treningu
W pulsometrach nie byłem oblatany i zresztą do teraz nie jestem . Ten jest z Decatlonu , zresztą wszystko mam prawie z Decatlonu , kelenji 300
Każde lepsze wybieganie kończyło się tętnem w granicach 170 , po prostu nie umiem biec wolniej ,musiał bym iść
Nie bardzo wiem  czego wytrawny biegacz powinien oczekiwać od pulsometru , uważałem że to po prostu bajer , najbardziej działa na wyobraźnie ilość spalonych kalorii i tłuszczu
Dobrze że pokazuje aktualny puls , tylko to tak za bardzo nie przekładało sie na moją szybkość biegu
mimo wszystko starałem sie robić długie biegi w niedziele i biec z pulsem 150 , i tak zawsze kończyłem na 170-180 ;(
Przed Kościanem nie trenowałem z takim zapałem , i pojechałem tam z pewną rezerwą
kurczę strasznie lubię tą atmosferę przed biegiem ,
postanowiłem że pobiegnę w podkoszulce i bluzie z długim rękawem , no i założyłem pulsometr i zabrałem też mp3
przed startem miałem już 150 tętno ,jak wystartowaliśmy to 180 ...
kurde biegłem naprawdę powoli aby zbić puls ale to i tak nic nie dawało , było mi strasznie gorąco ..
na szóstym kilometrze dogoniłem babcie z parasolką (szacun)
po 10 km pas od pulsometru zaczął mnie uwierać i uciskać , muzyka w słuchawkach zaczęła mnie wkurzać, byłem zły zmęczony i ugotowany
przed samą metą złapał mnie skurcz w udo i musiałem się zatrzymać,
w końcu skończyłem

miałem niedosyt w stosunku do piły pobiegłem szybciej o jakieś 15-20 min, czyli bardzo dużo
czułem sie lepiej fizycznie i wydolnościowo, ale popełniłem kardynalne błędy w samym biegu
i Jeszce nie starczyło medalu na koniec

poniedziałek, 30 lipca 2012

HOJRAK


nadszedł czas półmaratonu , jadłem dzień wcześniej makaron i piłem dużo wody , rano zjadłem płatki kukurydziane i banana
pojechałem  do piły z zoną , w razie czego będzie prowadzić z powrotem
na miejscu odrazu było widać biegowe święto ,
odnalazłem szkołę , tam dopiero był tłok , odebrałem pakiet startowy ,przebrałem się i czekałem na start
oczywiście czekałem w okolicach mety , 10 min przed startem kapnąłem się że jest coś nie tak ,
więcej takich było
pobiegłem na linie startu
strzał
pierwsze 5 km przebiegłem niesiony tłumem, adrenaliną, endorfinami i diabli wiedzą czym jeszcze :)
było piekielnie gorąco
później już było coraz gorzej ....
do podbiegu przed agrafką było już ciężko , potem złapałem kryzys
tak, tak kryzys na półmaratonie
później to juz szedłem , biegłem , szurałem człapałem , maszerowałem , truchtałem
pewnie jak bym szedł jednostajnie przez ten okres to bym sie poruszał szybciej , ale jestem biegaczem i moją misją jest bieganie , więc sie starałem ;/
końcówka była z górki , krótki marsz przed ostatnia prostą i finisz
zdaje sobie sprawę że bardziej to wyglądało jak bym uciekł z paraolimpiady , a nie jak szczęśliwy amator który kończy swój pierwszy półmaraton 
meta
medal , picie , krawężnik
siedziałem chyba z 15 min , później poszedłem na makaron

przyjąłem gratulacje ze strony małżonki , nie miałem się siły cieszyć
pojechaliśmy do domu , dałem rade  prowadzić
na drugi dzień nie poszedłem do roboty , nie mogłem chodzić , wziąłem urlop na żądanie :/
nie mogłem w nocy dojść do łazienki
amatorka  ehh.....
ale gratulacje w pracy - bezcenne :)

sobota, 28 lipca 2012

KRÓLESTWO ZA KONIA


Bogaty w wiedzę zdobytą na różnego rodzaju portalach tematycznych , postanowiłem trochę
inaczej podejść do tematu
Wiedziałem już co to pronotor i supinator , ale nie wiedziałem do którego rodzaju się kwalifikuje
(nie będę tu robił reklamy i nie napiszę gdzie pojechałem do sklepu )
facet w sklepie wziął mnie na bieżnie i na oko (bo kamerka czy laptop  przestał działać)
stwierdził mają wadę
-O widzę że ta lewa stopa to za bardzo ucieka , musisz mieć byty ze stabilizacją .
Przymierzyłem wiele par butów  , nie patrzyłem na markę ale na wygodę
Kupiłem NB

I muszę powiedzieć że w całym życiu nie wydałem więcej na buty , no może raz kiedy w czasach szkolnych na Półwiejskiej kupiłem przecudne Greendersy w kolorze blue  :)
Które mam do teraz :)
w czasie wybiegań spotkałem znajomego ze wsi , akurat robił drogę powrotną
Wtedy Go jeszcze nie znałem
w życiu nie widziałem że można tak szybko biegać ....
przed samym półmaratonem najdłuższy dystans jaki zrobiłem to 13 km , raz biegłem w nowych butach ,naciągnąłem sobie mięśnie piszczelowe
ale byłem niepoprawnym optymistą ,

niedziela, 22 lipca 2012

FINISH HIM


W swoim doczesnym bieganiu dorobiłem się dwóch par butów .
Jako czysty teoretyk wyczytałem gdzieś że pierwszą parę zakupionych butów prędzej czy później wyrzucisz . Prawda.
Jak zaczynasz to nie wiesz za dużo , wiec pojechałem do decatlonu i kupiłem kelenji za 75 zł
tak na żywioł ,  wiadomo do biegania nie podchodziłem na poważnie.
Wybrałem je bardziej oczami , niz pod kątem wygody , stabilizacji, pronacji,nadpronacji itp
No i biegałem po 5 km i umierałem
Bolało mnie wszystko , nogi , plecy , brzuch, puchły kostki o kondycji to szkoda pisać
w miarę powiekszania kilometrażu zauważyłem że buty robią się za małe ...
teraz już wiem , wtedy nie
z racji, że mieszkam przy lesie to biegałem po ścieżkach , byłem tak napalony ,że biagałem praktycznie codziennie . Nogi bolały mnie coraz bardziej
w sierpniu zapisałem się na pierwszy półmaraton do Piły ,poł nocy nie spałem
Jak Piła to po asfalcie , objechałem samochodem trase i wyznaczyłem sobie 15 km
w niedziele pobiegnę
ubiegłem może z sześc  km i myślałem że będę ryczał z bólu , reszte przeszedłem.
wtedy podjałem decyzję że kupie buty z prawdziwego zdażenia .